Honda CBR 600RR PC40 (2007-2008)



   ‹ Powrót do stony z opiniami...
Gość


10
i tak nie uwierzycie :P
01.26.2016 19:17:28

Siemka ludziska,
nie lubię się wypowiadać na różnych portalach ale z racji pewnej niecodziennej rzeczy/zmiany postanowiłem i tu się "pochwalić" swoja decyzją i nabruździć w Waszych głowach a i hejterów pogłaskać po szarych komórkach i zmusić do twórczości :P a mianowicie przesiadłem się z CBR 1000RR SC 57 rocznik 2005 na CBR 600RR rocznik 2008 :D
Pewnie wielu z Was (tak samo jak i większość moich znajomych) zapytacie po ki ch**j się przesiadać na niższą pojemność? Odpowiadam, ano po to by lepiej jeździć, dokładniej i pewniej, efektywniej sie szkolić, nabierać lepszych nawyków i odruchów no i w końcu wykorzystywać motocykl na prawie max a nie na pół gwizdka albo i mniej jak ma to najczęściej miejsce w sportowych tysiach w jeździe ulicznej.
Litra nie można wykorzystać na max w ruchu miejskim, wiem bo miałem i wiem jak wyglądały moje jazdy. Na tor, OK można wykorzystać litra prawie na max ale dopiero jak ktoś na torze ogarnia profesjonalnie, zgodzę się, ale na drogę - NIE! gdzie i tak jeździ nas ok 99% motocyklistów w PL, czyli po drogach.
Nie będę opisywał jak wyglądały moje przeloty na litrze bo nie było źle, mam umiejętności dużo, ale to było raczej przemieszczanie sie szybko z pkt A do pkt B, ale był niedosyt i świadomość tego że mogę więcej ALE... no właśnie ale co? Na tor latam 1-2 razy na sezon, po drogach robie 99% swoich jazd.
Wiec po co mi taka moc? i tak jej nie wykorzystuję a jazda na pół gwizdka nie jest fajna, zero frajdy. Po namowach i dość licznych argumentach na TAK, postanowiłem sie przesiąść z 1.0 na 0.6 jak kilku moich kolegów i ... nie żałuję. Juz po pierwszym sezonie widać moje dużo lepsze prowadzenie, stabilność a jako wiśienka na torcie powiem że (uwaga!) czasy są takie same a na małych torach czy kartingach o wiele lepsze, po drodze to wogóle lepiej sie jezdzi. Mając wcześniej Hondę zostałem wierny marce (choć chciałem ZX6R) ale wygląd prawie identyczny więc mi sie podobało ;P CBRka wygodna jak wyższy model, osiągi wiadomo trochę mniejsze ale wykorzystywanie ich w większym stopniu daje nie tylko większa frajdę ale i o wiele lepsze efekty w prowadzeniu (powiem nawet że bardzo często jestem "szybszy" niż koledzy na litrach, lub nawet jak sam kiedyś byłem). Silnik pracuje równo i przewidywalnie oddaje moc, można to rewelacyjnie kontrolować, No i prowadzenie bajka, bardziej stabilnie, przy mocnym wyjściu z winkla hondzia idzie jak rakieta jak po sznurku przy max złożeniu gdzie litr łapał drgania i uślizgi. Skrzynia biegów - bdb. Zawieszenie takie same jak miałem w sc57 czyli dobre naprawdę, regulowane. Hamulce w obu maszynach - żylety.
Polecam model 600RR, pomimo mniejszych osiągów prowadzenie i frajda o wiele lepsze. niż na "potworze" z tysiącem na naklejce.
mocno to wszystko podkreślam, ale (tu miejsce dla hejterów) jako pierwsze moto miałem właśnie litra, i ciągle obracałem sie w tej pojemności chyba głównie dla szpanu, ale ta HONDA pokazała mi że efektywność, szybkość i frajda NIE zależy od pojemości silnika.
POLECAM HONDE bo sprzęt super.

Głosy: 34   Przydatna opiniaPrzydatna Nieprzydatna opiniaNieprzydatna

Komentarze użytkowników


Max
Mega rzeczowa wypowiedź, postanowiłem dokładnie tak samo jak Ty z dokładnie tych samych przyczyn. U mnie przesiadka z Kawasaki ZX10R II gen, którą miałem 7 lat na PC40 2009. To był strzał w 10. Mimo ze kawę miałem już oblataną po drogach i torach to kiedy wjeżdżałem na mniejszy tor typu Kisielin wszystkie mniejsze pojemności objeżdżały mnie jak dzieciaka (mimo, ze umiejętności mam już wyrobione konkretne) na Poznaniu na prostych odcinkach wyprzedziłem, żeby ma zakrętach znowu tracić ubrał w kółko. Teraz zabawa jest o niebo lepsza.

Gość
Cześć, Kolega "Gekon" na 100% rację. Ja zrobiłem podobnie, tzn. po dwudziestu kilku latach jazdy na mocnych potworach m.i.n. FireBlade, czy XX Super Black Bird wsiadłem któregoś pięknego dnia na 600rr i stwierdziłem, że to jest to. 90% mojej jazdy to miasto, a na miasto potężny, 170-180 konny litr się nie do końca sprawdza, a wykorzystanie jego pełnego potencjału to jedynie tor, a i tu wściekła 600tka może zaskoczyć... Wczesną wiosną 2016poszedłem do salonu Hondy i świadomie kupiłem sobie 600rr REPSOL i jestem kur...ko zadowolony. Sprzęt jest nieprzyzwoicie wręcz lekki (155 kg na sucho), krótki, bardzo zwrotny i prowadzi się jak skalpel w rękach niemieckiego chirurga.

Gość
też mi wyczyn:P sam sie przesiadłem z litra na 0.6 i sobie chwale w niebiosa, wielu moich kumpli tez tak zrobiło i wielu planuje takie przesiadki na ten sezon, oczywiście JA tak samo jak i oni nie krytykujemy litrów, ale są to maszyny sportowe, torowe, wiec jazda nimi po drogach i na co dzień jest o wiele gorsza, mało efektywna i nudniejsza niż na 600, litra nie można w mieście wykręcić na max a tego sporty potrzebują, musza jeździć na maź, do tego zostały stworzone, 600 tez sie nie da na max wykorzystać ale jest sie mimo to bliżej niż w przypadku litra, wiec nie dziwota ze już od jakiegoś czasu "moda" na tysiaki odchodzi a bardzo dużą popularność zyskują właśnie ~600cc. Np oddychajcie pełną piersią albo poprostu normalnie a potem oddychajcie na 20% swoich możliwości pojemności płuc - meczyto, nie pomaga i jest poprostu bez sensu ;)

Gość
"kupił litra i myślał że będzie szybszy" :P

Gość
człowieki, zmiencie sobie litra na 0.6 i wypad na tor to dopiero jest zabawa i nauka, efektywność jazd i dokładność prowadzenia rewelacyjna :)

Gość
ładne, logiczne i dorosłe podejście, sam zmieniłem R1 RN12 na suzuki k7 600, i nie widze w tym niczego złego, a wręcz przeciwnie. Wg mnie niestety era litrów na drogę pomału odchodzi ciut niżej a przeskakuje nad nią sportowa 600. ;)




Dodaj swój komentarz

Twój nick    
Przepisz kod