Honda CBR 1100 XX (1999-2007)



   ‹ Powrót do stony z opiniami...
Gość


6
Honda XX Blackbird to nie uniwersalny motocykl
08.28.2022 13:41:38

Witam,

Wiem, że hondziarze zaraz wyleją na mnie wiadro pomyj, ale nie obchodzi mnie to. To moja szczera opinia po 2 sezonach na tym moto. Moto z 1999 – już FI ale jeszcze nie wykastrowany – czyli przynajmniej w teorii najlepszy. Dodam tylko, że w życiu już pare motocykli przerobiłem i XX nie był moim mokrym snem, kupiłem z przypadku, po jeździe próbnej urzekł mnie silnik i w sumie zawias (czyli to co ten motocykl ma najlepsze). Dodam jeszcze że mam 175cm i 85kg więc takie zupełnie przeciętne gabaryty. Jeśli chodzi o wysoką wagę to niby ciężki kloc, ale nie ma co się jakoś strasznie bać pod warunkiem, że pewnie stawiamy kopyta i nie daj boże się poślizgnąć bo świety boże nie pomoże. Wysokość siedzenia jest taka, że obydwie nogi były na ziemi więc też spoko.

Zalety:

1 Mega fajny silnik
No nie ma o czym dyskutować bo to już legenda, moment dostępny na każdych obrotach już od 3 tysięcy ciągnie lepiej niż tirówka w lesie. Im wyżej tym tylko lepiej. To jest prawdziwy sztos. Oczywiście sztos jak na tamte czasy, najnowsze motocykle typu MV Agusta Brutale czy Diavel (którymi jeździłem) ryją beret swoją brutalnością, w XXie jest płynnie, ale mocarnie, powiedział bym że tak w sam raz – dostajesz łopatą w plecy, ale jest ci tak miło. Nie ważne czy jedziesz w mieście na 3, 4 czy 5 biegu odkręcasz i po prostu jedzie. Do tego wcale nie pali jakoś tragicznie dużo średnio 7,5l/100, Max to wyszło mi poniżej 10l. Wersja 99` niekastrowana i na wtrysku, licznikowo jedzie 310kmh, w praktyce GPS pokazuje w tym momencie około 280 – to i tak już nie ma większego znaczenia bo i tak jest fajnie ;]

2. Zawias
No tu też można się zdziwić, że klocek ważący ponad 250kg skręca jak baletnica, naprawdę jest fajnie. Szczególnie lubi długie autostradowe zakręty z baaaardzo nieprzyzwoitymi prędkościami typu 250+ wtedy jest bardzo stabilnie i milutko, ale na ciasnych winklach też można się zdziwić na plus, bo jest dość lekko – przesiadając się z jakiejś popularnej 600setki typu SV, Fazer czy Hornet do zauważenia jest jedno – na parkingu ciężki kloc, jak się ruszy to od 20kmh jest magia i prowadzi się bardzo dobrze Generalnie skręca fajnie przy tym oddaje moc liniowo więc jest fajna zabawa, można zamykać opony na rondach, schodzić na kolano i tego typu sprawy;].

3. Lekkość prowadzenia – Dałem to jako osobny punkt, dla tych którzy chcą używać moto jako daily przy dojazdach do pracy. Moto bardzo lekko się prowadzi dosłownie tuż po ruszeniu 10-15kmh i już jest po prostu lekko. Ja XX próbowałem wykorzystywać jako moje daily, więc do pracy w Warszawskich korkach w miarę normalnie się przedzierałem jak na ten gabaryt. Co więcej motocykl niby jest „wielki”, ale w najszerszym punkcie czyli lusterkach i tak nie ma więcej niż 80cm (z tego co mi się wydaje) także idzie w miarę skutecznie jeździć po WWA – oczywiście w miarę umiejętności i biorąc pod uwagę gabaryt i wagę – dlaczego te moto jednak nie nadaje się na jazdę po mieście to poniżej.

4. Heble
Dla mnie Dual CBS to zaleta (podobno dla kozaków którzy ostro torują XXa to wada… pytanie kto ostro toruje XXa ;] ) Na drodze się przydaje, łąpiemy za klamkę przednią i zapominamy o wszystkim. Motocykl hebluje jak szalony przy tym system HISS powoduje, że przód nam nie nurkuje, ja miałem uczucie jakby lekko siadał cały motocykl równomiernie przód i tył (nie wiem czy to tylko moje uczucie). Na XXie jeździłem na szkolenia z doskonalenia techniki jazdy, więc tych hamowań awaryjnych „trochę” przerobiłem. W starszych egzemplarzach klamka często jest już miękka bo przewody spuchnięte. Wadą w tej zalecie Jest cena oplotu, która zapewne by pomogła – ze względu na stopień skomplikowania same przewody w oplocie 1600,00 pln + robocizna, płyn itp. Zapewne ponad 2koła.

5. Spory bak. Teraz już nie pamiętam chyba 24l co przy spalaniu takim powiedzmy turystycznym 6-7l daje ponad 300km i jeszcze troszę rezerwy.

6. Dobra kanapa – dupa akurat nie boli nawet po dłuższej jeździe. Na miejscu pasażera można ogarnąć sobie jakiś rollbag albo po prostu plecak, przymocować pajączkami i jest ok. Są dobre miejsca do mocowania pająków więc tu też plus. Moto ze względu na silnik i zawias nawet załadowane pod korek kuframi i pasażerem prowadzi się dobre i ma duży zapas mocy.

7. Osłona przed wiatrem. Standardowa owiewka jest słaba i kieruje strumień powietrza prosto na głowę i barki – mocno się dziwiłem jak pierwszy raz szybciej jechałem na nim. Ale zaraz wleciała porządna wyższa szyba akcesoryjna jeszcze lekko wygięta do góry na wierzchołku. Efekt końcowy taki, że przy żadnej prędkości nawet tych blikskich maksymalnej było super. Ochrona przed wiatrem nóg w standardzie dobra.

Teraz przechodzimy do wad i powiem szczerze te wady które wypisze spowodowały, że nie kupił bym tego motocykla ponownie mimo genialnego silnika i niezłego zawiasu i hebli
.
1 Pozycja za kierownicą.
Z pozoru niby fajna. Tu się wsiada DO motocykla a nie siedzi NA, co daje uczucie pewnej integracji z maszyną, pewnego siedzenia i stabilności. Ale już po 200km zaczyna powoli wszystko drętwieć… jedzie się zazwyczaj jedną ręką a druga albo na baku albo na kolanie – to standard bo plecki wysiadają… po 300km boli już wszystko: plecy, kolana, jeśli ktoś się zwiesza to i nadgarstki – ja się staram nie zwieszać… Najgorzej jest jak chcemy jechać z prędkościami przepisowymi albo przynajmniej takimi żeby nie stracić prawka. Dobrze zaczyna się robić pow. 160-180 wtedy napór powietrza lekko nas odprostowuje i nie męczą się plecy czy nadgarstki, ale uwierzcie mi motocykl został stworzony to zasuwania po niemieckiej autostradzie z prędkościami około 200kmh i do tego się elegancko nadaje – moim zdaniem nasza prędkość autostradowa 140kmh jest niewystarczająca żeby mieć wygodną pozycję o przelotach międzymiastowych typu 90-100 to w ogóle nie mówię. Jak chcecie poczilować na mazurki czy na podlaskie drogi i jechać sobie spokojnie 80-140 to jest mordęga. Dziwi mnie, że aż tak wielu tutaj pisze o wygodzie CBR 1100xx... są 2 możliwości: albo mają inne gabaryty niż ja (175cm i 85kg) i po prostu nie mają takich ugięć kręgosłupa i kolan albo wcześniej jeździli motocyklami jeszcze bardziej niewygodnymi ;] Typu CBRki 900 czy R1 no to wtedy XX będzie „wygodnym” motocyklem bo wszystko zdrętwieje po 3 godzinach jazdy a nie po godzinie. Natomiast jeśli ktoś miał do czynienia z motocyklami turystycznymi, lub szosowo turystycznymi (wszystkie Bandity 1200, CBFki czy nawet kilofazery) albo nawet sportowo turystycznymi (typu Honda VFR800) czy nakedami SV, Hornetami itp to chyba nigdy nie przejdzie mu przez gardło że XX jest wygodny. Ja mam tak jak pisałem 175cm i 85kg czyli naprawdę średnia krajowa i po 2 godzinach jazdy już drętwieje i zaczyna boleć a po 4-5h marzę żeby zsiąść z motocykla. Co kto lubi… jak ktoś piszę że da rade… oczywiście, że da radę tylko niech nie mówi że to jest ultra wygodne moto. Porównując do FZSa 600 oraz VFRki 800fi byłem w stanie wytrzymać dosłownie cały boży dzień w siodle, rano wyjazd, ganianie po mazurach potem powrót… 6godzin na powyższych motocyklach to jak 2-3 godziny na XX-sie
.
2. Legendarna hondowska niezawodność.
Ten punkt będzie najbardziej kontrowersyjny ;] Akurat może tak trafiłem, może jestem po prostu frajerem który kupił gruza… ale powiem tak: 1.sam co nieco znam się na mechanice 2 motocykl oglądałem ze znajomym mechanikiem, BA!!!! 3 Na koniec przed zakupem zrobiłem przegląd na warsztacie u kolejnego mechanika, właściciel zgodził się nawet na zwalenie owiewek – wszystko było malina 4 motocykl z wyższej półki cenowej jak na tamten czas, nie żaden trytytkowany gruz ulep…. Potem się zaczęło… przez 2 sezony psuło się wszystko po kolei co mnie doprowadzało do szału. 1. Oczywiście typowa bolączka hond z tamtego okresu czyli prąd… kilka razy nie odpalił do pracy po perypetiach skończyło się na wymianie wszystkiego, statora, regulatora i akumulatora. 2 Na koniec Honda zaczęła żygać płynem chłodniczym, co było obiawem wywalonej uszczelki pod głowicą, koszt szacowny przez mojego mechanika to około 3,5-4k w takim stanie ją sprzedałem, bo miałem po dziurki w nosie „niezawodności” hondy (miałem FZSa 600 przez w sumie 7 sezonów i oprócz eksploatacji nie dotykałem się do moto). Oczywiście moja przygoda to akurat zupełny przypadek – tak akurat trafiłem – samo moto teoretycznie, to nie był żaden gruz ani ulep, co potwierdziło przy zakupie dwóch niezależnych mechaników, ale cóż tak trafiłem.

3. Cena oplotu i skomplikowanie dual CBSa, wyższe koszta wymiany płynu ham, odpowietrzanie też magik/kowal musi się znać.

4. Marnie chroniąca przed wiatrem szyba seryjna i bezsensowne lusterka w których totalnie nic nie widać. Żeby dało się jeździć po mieście zainstalowałem rybie oka i wtedy było ok + szyba akcesoryjna – tu rozwiązanie problemu jest dość łatwe.

5. Układ chłodzenia który prawdopodobnie zabił mój motocykl. Po 1 Black Birdy od początku miały problemy z chłodzeniem. Do 99` podobno lubiły się gotować, w 99` zmieniono układ i motocykl się niby nie gotował ALE powiem wam jedno. Ja używałem XXa 70% w mieście, motocykl może i się nie gotował w sensie cieczy chłodzącej, ale gorąc który emitował nie miał gdzie uciekać przez niewystarczającą ilość otworów w owiewkach. Efekt? Po 1 wiało gorącem po nogach przez szpary gdzie się dało, co w upały było wyjątkowo upierdliwe i nieprzyjemne, gotowało uda jajka na twardo i chyba nie muszę tłumaczyć. Po 2 i znaczenie ważniejsze – pojechałem na szkolenie motocyklowe w lato, było koło 30 stopni, typowe sprawnościowe slalomy, jeżdżenie wolne, jakieś hamowanie, ale wszystko na placu, gdzie się najczęściej toczyło max do 50kmh, po 2 godzinach szkolenia motocykl nagrzał się tak, że nie byłem w stanie jechać. Rama nagrzała się w takim stopniu, że nie była możliwa dalsza jazda. Instruktor śmiał się, ze mnie że to niemożliwe, po czym oparzył się dotykając się ramy! I żeby było śmieszniej na tym szkoleniu oprócz mnie też był chłopak na XXie (nie wiem który rocznik) i miał dokładnie to samo, więc uznaję że to nie wypadek przy pracy tylko zasada. Niestety ten silnik i układ nie nadaje się do jazdy po mieście w gorące dni czyli eliminuje około 70% mojego użycia motocykla;/ niestety w moim przypadku to ogólne zagotowanie motocykla skończyło się tragicznie, bo wywaliło mi uszczelkę pod głowicą bezpośrednio po tym i tak zakończyła się historia.

6. Prawie na koniec taka trochę gorzka puenta: Ciężko po prostu już o niezajechany, niedrutowany, nieulepiony egzemplarz gdzie „naszych” trytytakrzy jeszcze nie było a egzemplarze z zachodu mają po 200-300tyś nalotu i niestety powiem szczerze kupując ponad 20letnią hondę myślałem sobie tak jak przeciętnie się myśli, że to sprzęty nie do za**bania i lepiej kupić 25letnią hondę niż obecnie produkowane w chinach czy tajwanach niby markowe pseudojapońskie 5 czy 7 letnie motocykle. Ten zakup zrewidował bardzo boleśnie moje myślenie. 20kilku letni motocykl to niestety po prostu dwudziestokilu letni stary motocykl i nigdy nie będzie bardziej niezawodny niż 3y, 5cio czy 7letni. Mimo, że ta technika była porządna i prawdziwe „made in Japan”. Jeśli miałbym doradzać to polecałbym motocykle z samej końcówki produkcji 2007 to obecnie 15 letnie motocykle – tu myślę że można coś jeszcze wyczaić w stanie do jazdy, ale starsze egzemplarze po prostu dostały już porządnie w d*pę;/ Dlatego teraz po prostu z zasady nie kupuję starszego moto niż 10 lat

7. To jeszcze taka uwaga. Honda XX Baird ma po prostu bardzo wąskie zastosowanie. Ja mogę powiedzieć podobnie jak chłopak, od którego kupiłem moto, że to motocykl do zasuwania po autostradach (z czy bez kufrów to wszystko jedno) i średnio nadaje się do czego innego. 1 przy mniejszych prędkościach pozycja się nie nadaje na długą jazdę 2. do miasta nie nadaje się ze względu na gotujący się i grzejący silnik 3. o jakimkolwiek nawet najmniejszym „terenie” w postaci nieutwardzonego kawałka drogi zapomnij 4. ciężki na postoju, podnosić nigdy nie musiałem Bogu dzięki, bo nie wiem czy bym dał radę a chłystkiem nie jestem.

Więc jeśli ktoś szuka motocykla uniwersalnego do tańca i różańca na dojazdy do pracy, do codziennego przedzierania się przez korki, jazdę do sklepu po bułki, jeżdżenia wokół komina, wypad na tor, wizytę u babci i do tego na jakieś wyjazdy bliższe i dalsze to te moto się nie nadaje. Oczywiście, że się da, wszystko się da... Ostatnio w Szwecji gadałem na stacji z trzema Włochami, którzy 2suwowymi Vespami 50ccm pojechali na Nordcup... da się...

Honda ewidentnie w tym modelu postawiła na jedną kartę: przekroczenie 300kmh, więc moto ma mocarny silnik, dobrze skręca i dobrze hamuje, co wydawałoby się marzeniem każdego motocyklisty i mi też się tak wydawało niestety tylko wydawało…

Trzeba być tego świadomym do czego ma służyć te moto i jeśli się akceptuje to wszystko to będzie ok;]

Głosy: 7   Przydatna opiniaPrzydatna Nieprzydatna opiniaNieprzydatna

Komentarze użytkowników


Gość
To tak jest jak się kupi szmelc tanii.Za dobry xx trzeba dać od 18 do 25 tyś

GoDual-D1ść
Co do grzania sie xx-a to winna jest przewaznie zabrudzona chlodnica, trzeba demontowac co drugi sezon i czyscic, wtedy sie nie grzeje.Pozycja za kierownica jak dla mnie dobra, 178 cm i 95 kg. wagi. Najdluzsze przeloty dzienne ponad 800 km. HISS to honda ignition security system, zabezpiecza pred kradzieza.Co do awaryjnosci jedna z najmniejszych po przejechaniu 148 tys. km.Ale wszystko zalezy na co sie trafi.

LOL
Siemka Gościu! Przepraszam, że nie odpowiedziałem jakoś za szybko (w sumie nie wiem kiedy napisałeś bo się nie wyświetla;]). Myślę że spadniesz z krzesła ze śmiechu jak Ci powiem ;] w zasadzie kupiłem zamiast XX`a dwa "motocykle". Do wożenia dupy do pracy po WWA, po bułki i takiej tam codziennej włóczęgi wokół komina Aprilia Atlantic 500ccm (to oczywiście skuter - nie motocykl - taka informacja dla purystów). Pali 3,5l-3,7l ma duże schowki więc wszystko w miarę oczywiście rozsądku da się przewieść, w korku jest jako tako trochę szeroka, ale fajna i stabilna i automat wiec kopać się nie trzeba i dzieciaka do szkoły łatwo zawieźć bo ma oparcie dla pasażera. Jedzie max pow160kmh do 140 jest bardzo komfortowo, więc na prawdę dojechać da się wszędzie bez zamulania i tanio. I drugi "motocykl" Kawe Ninje 300 - latam nią na tor i szkolenia (nie przygotowywałem jakoś specjalnie do upalania) ale ogólnie wyżywam się na niej i szlifuje umiejętności. Taki wniosek mam, że ganianie po drogach publicznych jest po prostu niebezpieczne i po nowym taryfikatorze chyba nie opłacalne... Czasem brakuje mi walnięcia łopatą w plecy i zastanawiam się czy na przyszły sezon nie wjedzie Kawa Z1000SX albo Suzuki GSX-F1000S, ale to patykiem po wodzie i miejsca już mało bo ani pierdopęda ani 300setki nie chce sprzedawać. ;];];]

Gość
A na jaką maszynę zmieniłeś xx'a jeśli można wiedzieć? Taka ciekawość moja

Anna
Znakomita recenzja, jedna z najlepszych na tym portalu. Bardzo obiektywnie i mądrze, a nie tylko - mam ten moto i jest najlepszy na świecie 🙈




Dodaj swój komentarz

Twój nick    
Przepisz kod