Suzuki GSF 1250S Bandit (2007-)



   ‹ Powrót do stony z opiniami...
Gość


8
Gość
07.28.2015 12:48:11

Po 5 sezonach jazdy, mogę napisac , że jest to motocykl niezniszczalny mimo tego że silnik chodzi jak by miał się rozleciec i to paskudnie nie wygodne siedzenie po godzinie jazdy w dżinsach mam ochote zostawic moto w rowie i iśc na nogach... Po za tym prowadzi się super stabilnośc czy poręcznośc jest też super.. W porównaniu np. do Mt09 (jeździłem) która jest w podobnej cenie, Bandit jest prawdziwym motocyklem a Mt09 coś jak byś na kosiarce jechał.. W dwie osoby daje radę ale jest ciężej... Gdyby nie to spartaczone siedzenie byłby to dla mnie motocykl niemal idealny i następnym moim moto byłby nowy Bandit... Porównójąc do niego np. Hayabuse czy B-kinga (jeździłem) to też gdyby nie to siedzenie wybrałbym Bandita.. A w 2015 dalej jest to samo siedzenie , japońskie dupy chyba są jakieś bynajmniej dziwne...

Głosy: 37   Przydatna opiniaPrzydatna Nieprzydatna opiniaNieprzydatna

Komentarze użytkowników


Gość
bucha cha 800 km dziennie, czaruś na forum następny się znalazł, chyba se poduszkę w majty wkładasz z pierza to wtedy uwierzę bajkopisarzu

Gość
akcesoryjne mam i smiało wale po 800 dziennie , chłopaki na gs i tdm słaniają sie i prostują , ja pije piwo przy stoliku dalej siedzać na dupie

Gość
Kolego, masz jakiś patent na to siedzenie jakieś obszycie albo inne kanapy żelowe, bo ja mam to samo, motocykl po prostu rewelacja, szlifierki często są zdziwione jak chcą się wykazać;-) po prostu silnik to potęga, ale kanapa faktycznie po 200 km jak mnie plecak dociśnie to już go czuję przy schodzeniu. Ale ogólnie to masz rację, motocykl do tańca i do różańca (typowy big bike). Nie na darmo bandit stał się legendą, pozdrawiam.




Dodaj swój komentarz

Twój nick    
Przepisz kod