
Gość: Dukewicz
Motocykl jest w moich rękach od dwóch sezonów (2010 r, przebieg 40 tys, osobiście nakręciłem z tego 10k km) i nie zamieniłbym go na nic, a zanim go kupiłem często się przesiadałem z różnych powodów
Przede wszystkim jest to radykalny sport bez owiewek i radzę go omijać osobom szukającym odpoczynku na motocyklu oraz tym którzy szukają motocyklowych odpowiedników bezobsługowej toyoty. To motocykl idealny dla osób, które docenią jego agresywny i bezkompromisowy charakter - wygodna pozycja (niewygodna oryginalna kanapa przy dłuższych kilkuset kilometrowych wypadach - można ulepszyć wkładkami żelowymi), duży moment obrotowy, świetne podzespoły, brak elektroniki i przyjemnie brzmiące kominy (akrap). W wielu elementach widać brak oszczędności na podzespołach. Motocykl wyposażony seryjnie w zawieszenie WP, pompę Magury, zaciski Brembo, hydrauliczne sprzęgło, stalowe oploty, felgi marchesini. Przesiadłem się z japońskich "sportowych turystyków" i widzę przepaść
Dojeżdżając do pracy lub kręcąc w koło komina po równych i krętych drogach na pewno jest spora przyjemność z każdego kilometra ale jego naturalne środowisko, to kręte górskie drogi i weekendowe wypady na tor.
Moment obrotowy wymaga odpowiednich opon -tył znika właściwie po 5 tys km (rosso corsa). Co 15 tys trzeba przynajmniej sprawdzić luzy na zaworach (w 2022 r ok. 1500 zł w ASO KTM). Serwis podobno jest drogi, a sprzęt upierdliwy (wg opinii z internetu). Dla mnie to pierwszy motocykl na który nie szkoda mi pieniędzy i myślę, że to sporo mówi
Motocykl ma cholernie zdrowy stosunek wydanych PLN do uzyskanej przyjemności z jazdy, ale bez problemu da się znaleźć dwukołowa Skodę Octavię z podobną mocą :)
