
Gość: Nomad
Trzymać się z daleka. Gratuluję ludziom którzy kupili bez przetestowania w terenie. Na pierwszy rzut oka wysoka jakość wykonania. Po jezdzie terenowej wymięka. Amory kayaby są robione po kosztach specjalnie dla cf moto i tak naprawdę kayaba to jedynie z nazwy. Uginaki wystarczą na jazdę szosową. Po przejechaniu 3000 km (Gruzja) z czego jakieś 40proc teren amory zaczynają lać. W serwisie brak części. Należy czekać 4mc na sprowadzenie amorów. Silnik zrobiony z gównolitu. Po 2.5k zauważyłem luzy na zaworach. Gniazda chyba z plasteliny. Przypuszczam że z przebiegiem 30k km zawory wystrzelą w kosmos i będziemy ich sobie szukać na księżycu. Pojęcie o trwałości silnika daje już same odkręcenie śrui wymiana oleju... Śruby utarte pomimo stosowania dobrych jakosciowo kluczy. Odpowiedzcie sobie sami na pytanie czego oczekujeci płacąc dumpingową kwotę za motocykl... Moto miałem z węgier gdzie mieszkam na codzień.

Chłopie ale bzdury piszesz. Za granicą te motory jeżdżą już od dłuższego czasu i mają nierzadko nalatane +50k i nic się nie dzieje. Mają bardzo dobrą opinię. Chyba żeś opłacony przez konkurencje albo zazdrościsz bo Cię na niego nie stać😁😁

Piszesz o badziewiu a dajesz 9 gwiazdek? Masz może jakieś zdjęcia swojego egzemplarza?

Jawa 350 to taaal


Gość: Bidon2K
To jest dokładnie to za co się płaci.
To nie jest motocykl wart 50 tysięcy, ale kupujemy za 30.
To jest motocykl wart maksymalnie 30 i za tyle jest sprzedawany.
Wszystko w nim jest fajne i wszystko jest takie sobie.
Ogólnie konstrukcja prosta. Zrobiłem nim 18 tysięcy w 2 lata i sprzedałem 7 tysięcy poniżej kwoty zakupu. Czy to dobre trzymanie ceny? Raczej takie sobie, ale nie o tym tutaj.
Motocykl jest super do miasta. Zwrotny, lekki, ładnie reaguje na rollgaz. Ma ciekawe kształty, przyjemne spalanie i niesamowite właściwości pakowne jak na motocykl mający niedużą ramę i jakieś 44KM. Z pasażerem też się da podróżować, ale nie jest to coś przyjemnego na dłuższą metę. Po prostu brakuje mu mocy powyżej 100km/h w dwie osoby.
Co do zjazdu z asfaltu, motocykl jest dobrym kompanem na szutrze czy w dogach polnych. Kamyczki mu nie straszne, a są i tacy, co z odpowiednimi oponami jeżdżą po piasku. Ja taki nie byłem i wiejskie polne drogi to było to, gdzie go testowałem i sprawdzał się nieźle.
Za co -3 gwiazdki?
Po pierwsze mógł by mieć więcej mocy. Bliżej 60KM było by idealne.
Po drugie jakość podzespołów. Teoretycznie markowe, a w praktyce, niska i średnia półka. Amortyzatory odczuwają agresywną jazdą w off-roadzie, ale to nadal motocykl za 3 dychy.
No i po trzecie to odczuwalna Chińszczyzna. Poważnie, to nie jest tak, że kupujesz CFmoto i jest z nim coś nie tak, ale zaczynasz macać, rozkręcać i widzisz, że to nie jest V strom 1050, czy Versys 650. Nie jest to jakaś duża bolączka, bo za 30 tysięcy jest to akceptowalne, ale za 40 już by nie było. Po prostu, te sprzęty muszą mieć takie elementy, żeby tyle kosztować.
Dlatego moja ocena do 7/10, gdzie 10/10 dał bym dla Tenere 700, Transalp 750 czy nawet V strom 650XT, ale wtedy mówimy o motocyklach 10-15 tysięcy droższych.
Czy warto dopłacić do Japońskich maszyn? To zależy. Jeżeli ma to być Twój pierwszy motocykl, to nie dopłacaj. Kup CFmoto, pojeździj rok czy dwa i sprzedaj. Odzyskasz spokojnie te 20-25 tysięcy. Wtedy, możesz rozglądać się za Japońskimi maszynami, które posłużą Ci następne 5-10 lat bez większych problemów - a i pewnie z 20 posłużą i sprzedasz i komuś posłużą kolejne 10, chociaż już nie mają jakości lat 90, to i tak po przesiadce na dużego V stroma, poczułem się jak bym z dobrej Skody, wsiadł do BMW X6.
Kupujcie i jeździjcie. To jest dobry motocykl.
