Moduł dodawania opinii jest skonstruowany idiotycznie, bo nie może być mowy o wentylacji w spodniach bez otworów. Nie oznacza to jednak, że tak łątwo się w nich spocić, o nie. Bardzo ważna jest odpowiednia bielizna termiczna, wtedy nie ma mowy o poceniu nawet w stosunkowo wysokich temperaturach. Podpinki ocieplającej użyłem dotąd chyba tylko dwa razy, w warunkach wybitnie mało motocyklowych (ok. 2 stopni Celsjusza).
Odporność na deszcz - tego się nie da opisać. Niedowiarki niech dalej przemaczają jaja w tandecie spod znaku Modeki. Gore-tex działa fantastycznie, nie przecieka choćby z nieba się lało. Kilkaset kilometrów w deszczu to żadna przyjemność, bo jedzie się niebezpiecznie, ale w środku nadal pozostaje sucho. Zewnętrzna warstwa może nasiąknąć, ale podczas jazdy wysycha w mgnieniu oka. Dobry impregnat pomaga na jakiś czas, choć nie ma konieczności jego stosowania.
Świetne dopasowanie do ciała, również dzięki szelkom (a niech się śmieją!). Bardzo obszerne ochraniacze, te kolanowe sięgają do butów a można je sobie wyjąć bez zdejmowania spodni. Suwak do połączenia z kurtką bardzo wysoko, zresztą pas też sięga powyżej nerek, więc bez łączenia całości nie ma obaw o podwiewanie.
Ocena 9, bo membrany nie da się zdemontować, choć czasem by się przydało. To udogodnienie jest w modelu Kalimus, ale w naszym klimacie rzadko się przydaje - lepiej mieć przewiewne portki na silne upały.
Gość: Michał
Po kilku nieudanych zakupach i nieprzyjemnie spędzonych 2 sezonach (w strojach Rebelhorn i Modeka) znajomy polecił mi jazdy testowe Rukki. Krótka przejażdżka (w październiku) była zwiastunem jakości tego ciuchu, ale dopiero kolejne sezony (teraz już ponad 3) pokazały, że to autentycznie najwyższa klasa.
Wykonanie spodni jest po prostu fenomenalne. Wszystkie elementy są tu przemyślane, nie ma żadnych przypadkowych szwów czy innych niedoróbek.
Wielu ludziom nadal trzeba przypominać (!), że membrana Gore-Tex zapewnia stuprocentową wodoodporność. Stuprocentową! Jeździłem motocyklem w takie ulewy, że do dziś dziwię się, jak udawało mi się utrzymać na drodze. Efekt? Sucho w środku, żadnego przeciekania.
Przez większość roku wystarczy włożyć pod spód spodnie termoaktywne i można zapomnieć o pogodzie, komfort jest od 0 do 25 stopni. Powyżej tej temperatury jeżdżę spodniach jeansowych bo szkoda mi membrany (trzeba częściej prać).
Oddychalność na ochraniaczach jest tak samo wysoka jak na całej powierzchni, bo otwory w ochraniaczach nie blokują transportu pary. Czytałem, że ochraniacze kolan można wyjąć od zewnątrz, żeby owinąć je folią podczas jazdy na mrozie. Nie jeździłem skuterem śnieżnym, więc się nie wypowiadam.
Fajna rzecz w tych portkach to szelki, bo nie ma ryzyka że spodnie spadną (polecam tęższym panom). Ciekawi mnie, jak sprawdzają się poduszki powietrzne na tyłku w droższych modelach, ale to pewnie na bardzo długie przeloty. Tankuję po 370 km, więc i tak mam czas rozprostować nogi w trasie.
To był świetny wybór, a co ważne, spodnie nadal są na gwarancji (5 lat). Zapowiada się, że będę jeździł jeszcze dłużej.
Gość: Radzio
Komfortowe, wytrzymałe i całkowicie wodoodporne. Każda z tych cech w 100 procentach, bez kompromisów. Bardzo wygodne, uszyte pancernymi nićmi :), a woda do środka dostaje się tylko podczas prania w automacie. Minusem była cena, ale jednak troszkę tanieją te mniej popularne rozmiary.