Gość: Patryk
Miałem przez 3 lata model 210 tschula i po tym okresie wyglądały bardzo dobrze, sprzedałem koledzę i po dobrych doświadczeniach kupiłem 260. Lepsze czucie manetki, lepsza wentylacja, lepsze wykonanie. Nie wiem jak z trwałością ale rękawice rewelacja jak dla mnie. Polecam, w tej cenie nic lepszego się nie kupi.
Posiadam te rękawice od 5 lat i właśnie zastanawiam się, jakim cudem one jeszcze funkcjonują.
Pierwszą kwestią, o której muszę tu wspomnieć, jest fakt, że nie używałem ich od ostatniej jesieni, czyli przez ostatnie 8 miesięcy. Drugim ważnym aspektem jest zakres użytkowania. Zakładałem je prawie zawsze do skórzanej kurtki od kombinezonu, czyli w chłodniejsze dni po mieście, oraz na przejażdżki. Wyjątkiem były jedynie długie, kilkudniowe wyjazdy, gdzie z racji dużego ryzyka przemoczenia brałem inne, starsze rękawice, które były na wykończeniu. W ciepłe i gorące dni, razem z meshową kurtką, korzystałem natomiast z krótkich, letnich rękawiczek.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe wykluczenia, opisywana tutaj para nie była bardzo intensywnie użytkowana. Może odpowiada to dwóm latom wyłącznego użytkowania, jeśli miałbym przybliżyć.
Nie zdarzyło mi się zaliczyć w nich gleby.
W kwestii komfortu mam chyba najmniej do powiedzenia. Jest po prostu całkiem ok. Trochę uwierać może wlot powietrza na palcu serdecznym, który jest wysunięty do przodu względem pozostałych, ale jakoś nie przeszkadzało mi to nigdy zbytnio. Od wewnętrznej strony dłoni nie ma podszewki, więc wyczucie jest bardzo dobre.
A, dodam też tutaj, że z racji tego, że od wewnątrz dłoni jest jedynie skórka, spokojnie można dotykać dotykalskie ekrany, tylko może to działać gorzej na czubkach palców z racji na szwy.
Wentylacja - ten model właściwie nie posiada jej z założenia. Są co prawda wloty pod tytanowymi płytkami na palcach, ale nigdy nie zauważyłem ich działania, więc jakby ich nie było. Prawdopodobnie przepływ powietrza blokuje podszewka z wierzchu dłoni. Jest ona natomiast cienka, a od spodu jej nie ma wcale, więc nie będzie tu nigdy niewyobrażalnie gorąco.
Do jakości pozwolę sobie mieć natomiast zastrzeżenia.
Po pierwsze, szwy: na palcach są zewnętrzne, pojedyncze i nie rzucają na kolana. Dość szybko rozpruł mi się czubek jednego palca (zszyłem). O dziwo, reszta się jakoś trzyma.
Po drugie, karbonowe ślizgacze kości grochowatej (od wewnątrz dłoni) - lakierowany carbon nie jest tu najlepszym doborem materiału, bo przy pierwszym (czy jednym z pierwszych) oparciu się dłonią o kierownicę, lakier pęka i raz że jest brzydki, a dwa że przestaje zapewniać poślizg, a z czasem może odpadać (u mnie cały czas trzyma się, choć jest w kawałkach). Włókno węglowe pod spodem ma jedną (!) warstwę i zapewnia jedynie walory estetyczne.
Skóra zaczęła mi w tamtym roku pękać w obrębie śródręcza lewej dłoni, a teraz zauważyłem przetarcie na środkowym palcu prawej, w miejscu styku z klamką. Po czterech latach, nawet średniego użytkowania, mogę to uznać za akceptowalne... chyba. Poprzednie rękawice z podobnej półki cenowej (40zł tańsze) też podziurawiły się po 3 latach, przy czym to były wtedy moje jedyne.
Rzepy trzymają jeszcze. Nie jakoś bardzo mocno, ale wystarczająco. Pasek w nadgarstku jest oczywiście za długi, jak w prawie każdych rękawicach.
Wzmocnienia od wewnątrz dłoni trzymają się świetnie.
Od siebie dodam jeszcze aspekt bezpieczeństwa.
Jak wspomniałem, carbonowe elementy od wewnątrz dłoni posiadają tylko jedną warstwę tego materiału, więc idąc tym tropem wnoszę, że wszystkie elementy tak mają. W takim razie jest to typowo estetyczny element i większą rolę ślizgową spełnia warstwa lakieru.
Kant dłoni jest wzmocniony dodatkową warstwą skóry. Nie jest to może dramatyczne wzmocnienie, ale na pewno fajnie, że jest.
Tytan, czyli pięć wstawek na newralgicznych ślizgaczach... korci mnie, żeby to wydłubać i sprawdzić, jak solidnie jest przytwierdzone, ale chciałem jeszcze poużywać tych rękawic (tym razem one awansują na wyprawowe, do dotłuczenia). Na pewno metal będzie miał mniejszy współczynnik tarcia o podłoże, niż wszelkie inne użyte materiały, więc jest spora szansa, że zrobi robotę.
Mostek małego palca z serdecznym jest bardziej estetyczny, niż funkcjonalny (czytaj: nie robi nic).
Podsumowując, nie należy dać się zwieść wyglądem nawiązującym do sportowego. Są to tanie rękawice, z przeznaczeniem: "tanie rękawice". Nie wydaje mi się natomiast, żeby odstawały od normy w tej półce cenowej.
Od autora: wiem, że trudno usprawiedliwić duży wydatek na niewielki element, jakim są rękawice, zwłaszcza biorąc pod uwagę tempo zużywania się tychże, ale zważając na to, że dłonie są jednymi z najbardziej narażonych na kontuzję (a zarazem całkiem użytecznych) części ciała, nie lekceważyłbym ich ochrony.
Proszę nie zwracać uwagi na dziurę na prawym kciuku - skóra jest tam ewidentnie rozcięta, więc musiałem o coś zahaczyć.
Dołączone zdjęcia