Wasze komentarze
czytam że co niektórzy preferują sposób docierania nowego sprzęta na tzw. pałę z pełnym ogniem na podstawie opisu amerykańca ze strony http://www.mototuneusa.com/break_in_secrets.htm (otwórz link)
Jak przeczytałem te złote rady postanowiłem wyskrobać kilka uwag bo nie zdzierżę.
Trzeba wam wiedzieć że gość motoman z hameryki i jego sposób docierania motocykli to bujda na resorach, tak się tego nie robi, sposób docierania na pałowanie jaki on promuje jest sposobem idiotycznym nie popartym żadnymi dowodami, mało tego, jak się wczytacie w jego opisy i komentarze innych to okazuje się że część zespołów mu zaufała i katuje te biedne maszyny tym samym je osłabiając.
Dlaczego przegrywają wyścigi z jego zespołem ?? ano właśnie dlatego że posłuchały i zastosowały głupi sposób docierania amerykanina.
Kończyłem metaloznastwo i pracuje w zawodzie, więc o metalach i ich właściwościach wiem sporo. Nie jeden metal zatarłem, nie jeden spasowałem.
Zacznijmy od najprostszego faktu.
Fabryczna hamownia, choć hamownią tego nie można nazwać, ot po prostu robotnik skręca silnik i po jego skompletowaniu uruchamia go próbnie aby potwierdzić jego prawidłowe działanie.
To jest właśnie moment wstępnego dotarcia silnika a właściwie jego obróbki ściernej, to w tym momencie pierścienie jak i pozostałe elementy silnika "wskakują na swoje miejsce".
To jest moment fabrycznego spasowania elementów ściernych.
Poczytajcie sobie również o hartowaniu stali, ich sposobom, do czego służy i jak się to robi. Sposobów hartowania stali jest sporo.
Dlaczego o tym wspominam, bo docieranie to również element hartowania. O tym za chwilę.
Dlatego mój sposób jest najbardziej optymalny i najbardziej odpowiedni dla zachowania trwałości, jakości i mocy.
Dotyczy on tylko i wyłącznie nowych fabrycznie motocykli.
Kupuje motocykle zawsze porą zimową. Zdaję sobie sprawę, że ktoś kupi sprzęt wiosną albo latem ale powtarzam to mój sposób i każdy może robić jak uważa a po za tym ceny zimą w salonach spadają :)
W lutym a nawet w styczniu jeśli nie ma śniegu, jest sucho, bezwietrznie a temp. na zewn. oscyluje 0-5 stopni zaczynam proces docierania.
Temperatura 0-5 stopni jest idealna właśnie na hartowanie stali. Jeszcze lepiej gdy będzie minusowa, no ale kto wytrzyma jazdę z taką temper. na zewn. Nie dajmy się zwariować. W każdym razie chodzi o to aby chłodzenie silnika przy takiej temp. nastąpiło szybko, ale nie do jego całkowitego wychłodzenia tak aby był zupełnie zimny, bo musielibyśmy ponownie go rozgrzewać.
No więc co robię ?
Najpierw uruchamiam silnik i zostawiam go na jałowym, pozwalając nabrać mu temp. roboczej, 3 minuty wystarczą.
Robię tylko na 1 i 2 biegu pierwsze trzy/cztery kilometry na placu, parkingu, wkoło komina (bez pałowania, lekko swobodnie z wyczuciem) Przy okazji wyczuwam i uczę się nowej maszyny.
Następnie ruszam w miasto (dalej bez pałowania) normalna zwykła jazda, tu zmieniam biegi jak najczęściej, hamuje silnikiem, delikatnie operuje hamulcami, klocki też się muszą wgryźć w tarczę ich całą powierzchnią, dlatego delikatnie z heblami, jednocześnie spokojnie się rozpędzam na każdym z biegów. Pamiętać trzeba też o nowych gumach które podatne są na poślizg no i ta pora zimowa, więc ostrożnie.
Tak trochę po dziadkowemu jeżdźę przez te pierwsze 60 km. Trudno trzeba to przejść.
Przez te pierwsze 60km. robię 4 przystanki co 15km., na 15 minut w celu schłodzenia silnika (to jest właściwy moment hartowania, dlatego styczeń luty i temp. otoczenia 0-5 stopni)
Kolejne 100 km. , dalej normalnie, ale już np. z pod świateł ruszam dynamicznie (bez pałowania i manety do końca odwiniętej)
Mając te pierwsze około 160 km. nalotu, silnik ułożył się już doskonale, to co "fabryczna hamownia" nie zrobiła, właśnie dokonałem osobiście, spasowałem i ułożyłem części silnika, skrzyni, hamulców, zdarcia lekko gum z fabrycznego zabezpieczenia, itd.
Teraz mogę go odstawić do garażu i czekać na początek sezonu. Wiem, ciężko, no ale trudno, jeszcze trzeba wyleczyć złapane przeziębienie :)
Wracamy do garażu i zlewamy olej i wymieniamy filtr oleju bo właśnie teraz w nim znajduje się najwięcej opiłków i innego badziewia, które pojawiło się w wyniku tarcia i proszę nie protestować i podnosić larum, ponieważ cena oleju+filtr, to nie jest jakiś dramatyczny i wielki koszt.
Zaczyna się sezon, wyciągam maszynę i tak do pierwszego 1000 km., dalej jeżdżę bez pałowania, ale dynamicznie, nie ślamazarnie, już nie tak po dziadkowemu, ale też nie bez przesady. Nie pieszczę się tak jak podczas pierwszych 150 km.
Po przejechaniu tych pierwszych 500 km. mogę sobie już pozwolić odwijać manetę do końca, ale na krótko, najlepiej z pod świateł i tak co kilka świateł jak sytuacja oczywiście na ulicy pozwoli. Te pierwsze 500 km. robię tylko po mieście, wpieprzając się w największe korki, żadnych dalekich wypadów z jednostajną jazdą, tylko zmienne obroty i zmienna prędkość.
Po 1000km. pełna serwisówka, wymiana oleju filtra itp. itd., no i teraz można już sobie pałować, ale też nie bez przesady, osobiście stosuje jazdę dynamiczną, pałowanko co kilkadziesiąt km. i tak do 2000 km. Później już pełen ogień.
Wnioski: silnik i pozostałe elementy są idealnie dotarte, maszyna została przygotowana do dalszej eksploatacji w sposób perfekcyjny, jej trwałość, uszczelnienie i moc pozwalają cieszyć się, długą i bezawaryjną jazdą. Motocykl odwdzięcza się z każdym przejechanym kilometrem w sposób najbardziej wydajny i najbardziej bezpieczny z możliwych, więc ...
Nie pytaj co motocykl może zrobić dla Ciebie ale co Ty możesz zrobić dla swojego motocykla
Moto opinie na Androida
Aplikacja Moto Opinie na Androida już jest! Aktualności, opinie, ciekawe trasy i miejsa w twojej okolicy. Zapraszamy do ściągania z google play lub skanując kod QR.